Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badziewie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą badziewie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Nowy sezon, nowe trendy



No i stało się! Z dniem pierwszy czerwca ruszył na dobre kolejny „wysoki sezon” dla mnie i dla mojej działalności… Mam teraz znacznie mniej czasu, siedzę całymi dniami w pracy, ale dzisiaj był trochę luźniejszy dzień, więc postanowiłem stworzyć kolejną notkę dla mojego „Nadmorskiego kosiarza”. 

Tak jak napisałem rozpoczął już się sezon, więc postanowiłem trochę opisać trendy, które tego roku pojawiły się nad morzem. Na pewno hitem ciągle są papierowe maski polityków, aktorów i piłkarzy, o których z tego co pamiętam pisałem kilka postów temu. To ciągle jest na topie, ale z nowości, pojawiły się na straganach dosyć dobrze wykonane, ale zupełnie nie wiążące się z morskim klimatem „tabliczki” z różnymi – powiedzmy „śmiesznymi” tekstami. Takie tabliczki można przykleić sobie potem na lodówkę albo na drzwi od pokoju. Moim zdaniem to tanie i zupełnie bezsensowne, ale o dziwo nie nazwałbym tego kiczem, gdyż wygląda, że jest całkiem solidnie wykonane.

Tabliczki są nawet dobrze wykonane, ale w sumie... po co je kupować?
Tabliczki są nawet dobrze wykonane, ale w sumie... po co je kupować?


Kolejną rzeczą, która zaskoczyła mnie w tym roku są małe, wręcz miniaturowe katarynki, które wygrywają różne melodie – zazwyczaj są to takie standardy jak „Happy Birthday” czy nawet… (sic!) „Merry Christmas”. Co ciekawe, profil ekonomiczny samo nakręcających się melodyjek bardzo mnie w tym roku powalił, bo taka katarynka kosztuje aż trzydzieści trzy – trzydzieści cztery złote!

Swoją robotę w tym roku robią też wszystkie pojazdy – tak jak zawsze skutery czy rowery wychodzą już z mody, a tak zwane kartingi to już w ogóle śpiew przeszłości. Teraz w modzie są takie pojazdy na dwóch kółkach z kierownicą, które potrafią osiągnąć nawet dość zawrotną prędkość (wyczuwam w powietrzu coraz więcej wypadków na deptaku…) Co dziwne, taki sprzęt kosztuje nawet dwadzieścia złotych za piętnaście minut, a chętnych nie brakuje, dlatego jeżeli taki sprzęt posiadacie to warto go nawet na prowizję wypożyczyć przedsiębiorcom, o których trwają zapisy na te pojazdy (muszę się w końcu dowiedzieć jak się nazywają), popyt jest, a podaży brak!

sobota, 11 kwietnia 2015

Kubki i biżuteria - zrób to sam

Ostatnio spotkałem się z pewnymi znajomymi, którzy zainspirowali mnie do poszerzenia mojej nadmorskiej działalności. Postanowiłem bowiem część moich straganów zaopatrzyć w rękodzieło! Nie dość, że na świecie jest coraz więcej różnego rodzaju "hipsterów", którzy lubią rzeczy hand made, to do tego zauważam, że dużo ludzi jara się ekologią, a produkty wytwarzane samodzielnie pachną ekologią i na pewno nie mogły zostać stworzone "in china".

Jak wiecie nadmorski biznes kręci się tylko i wyłącznie latem, dlatego całą zimę zazwyczaj spędzałem w garażu dłubiąc przy stoiskach i w internecie, szukając dobrych pomysłów. W przyszłym roku - jestem pewien - spróbuje sprzedawać wytwory, które sam wyprodukuje!

A możliwości jest naprawdę dużo, na biznesowych forach można znaleźć instrukcje w jaki sposób samodzielnie wydziergać na przykład buciki dla niemowlaków, własne czapki, kosze na drobiazgi, czy takie szmaciane zabawki, na które my jako dzieci nie zwrócilibyśmy uwagi traktując je za zbyt oldskulowe, a które teraz wracają do łask i przez hipsterskich rodziców są wręcz pożądane!

No i nową klasyką wszelkich straganów jest oczywiście biżuteria! W internecie na niektórych stronach można bez problemu kupić zestawy koralików, błyskotek i drucików, które potem wystarczy samodzielnie poskładać, pomalować i już na pewno tłum głupich dzieciaków w dobrej cenie do dziesięciu złotych, będzie chciał przywieźć sobie z koloni do domu jakiś wypasiony i wyglądający na drogi bajer, albo kupić matce na prezent. Do tego eleganckie, małe, papierowe pudełeczka, która na hurcie widziałem już za trzydzieści groszy i hulaj dusza, piekła nie ma, biznes się kręci.

Oprócz tego można spróbować także robić ręcznie malowane kubki... Kubek z namiocie "za pięć złotych" kosztuje złotówkę. Jest ceramiczny, więc przyjmie farbę plakatową. Wystarczy namalować fale, piasek, dopisać Mielno, Kołobrzeg albo Jastrzębia Góra, potem wszystko przejechać lakierem (żeby nie zeszło, nie róbmy maniany w końcu...) i wystawić na straganie za dziesięć złotych! Tysiąc procent bicia drodzy państwo! A do malowania takiego klasyku malarskiego jak morze, to można zatrudnić nawet własnego dzieciaka o ile jest w przedziale lat powyżej dwunastu. Odpalcie mu złotówkę od sztuki.

Hand made kubek to świetny prezent.